Chyba każdy dorosły człowiek w Polsce wie, że są wyroki sądowe prawomocne i nieprawomocne. I również chyba każdy potrafiłby powiedzieć, co to znaczy. Wyrok prawomocny to taki, którego nie można już zaskarżyć[1], czyli ostateczny. A to oznacza również, że po jego wydaniu nie można już się drugi raz procesować o to samo[2]. Sprawa jest zamknięta[3].Prawomocność działa jednak tylko w obrębie tej konkretnej sprawy, w której zapadał wyrok. Tymczasem taka sprawa całkiem często bywa powiązana z innymi. Na przykład spór stron mógł mieć kilka wątków i prawomocnie osądzony został tylko jeden z nich. Albo prawomocne zakończenie sporu co do jednych roszczeń pozwala którejś ze stron dochodzić kolejnych itp. Co wtedy? Czy prawomocny wyrok wydany w jednej sprawie będzie miał wpływ na wynik kolejnej?
Moc wiążąca
Intuicyjnie wydaje się, że jakiś wpływ taki wyrok mieć powinien. Skoro sąd już raz coś ustalił i na tej podstawie wydał określone rozstrzygnięcie, to nie wydaje się racjonalne, żeby w kolejnej, powiązanej sprawie musiał wymyślać koło od początku. Nigdy też nie wygląda to dobrze, gdy sądy w podobnych sprawach wydają różne wyroki. Nie zwiększa to — jak to się ładnie mówi — społecznego zaufania do wymiaru sprawiedliwości. Z drugiej strony sprawy, choć powiązane, mogą się także różnić. Choćby tym, jakie dowody zgłaszają tam strony, a także jak argumentują. Jeśli w jednej sprawie sąd uznał, że stronie nie udało się czegoś udowodnić i dlatego przegrała, to czy kwestia jest zamknięta? Czy też w kolejnej sprawie strona może próbować go przekonać, że jednak jest inaczej, np. przedstawiając więcej dowodów? A co z argumentacją prawną? W jednej sprawie argumenty strony nie przekonały sądu co do jakiejś kwestii. Czy jeśli ta sama kwestia jest istotna w innej sprawie pomiędzy tymi samymi stronami, to czy można przedstawić tam nowe, lepsze argumenty i wygrać?
Konstrukcją prawa procesowego, która jest istotna z punktu widzenia tych i podobnych pytań, jest tzw. moc wiążąca prawomocnych orzeczeń[4]. Wynika ona z art. 365 § 1 Kodeksu postępowania cywilnego (k.p.c.), który stanowi, że „orzeczenie prawomocne wiąże nie tylko strony i sąd, który je wydał, lecz również inne sądy oraz inne organy państwowe i organy administracji publicznej, a w wypadkach w ustawie przewidzianych także inne osoby”. Intencja ustawodawcy wydaje się jasna. Diabeł jednak, jak to zwykle bywa, tkwi w szczegółach.
Co wiąże?
Zacznijmy od początku. Według treści przepisu wiąże „prawomocne orzeczenie”. O tym, co oznacza prawomocność, już była mowa. A co to jest orzeczenie? Albo konkretnie wyrok? Bo z praktycznego punktu widzenia to wyroki są w tym kontekście najważniejsze. Wbrew pozorom takie pytanie wcale nie jest absurdalne. Każdy, kto miał w ręku wyrok sądowy, wie, że jest to złożony dokument. Mamy więc komparycję wyroku, czyli wskazanie, jaki sąd, w jakim składzie i kiedy go wydał. Mamy właściwe rozstrzygnięcie sądu (zasądza kwotę X; oddala powództwo; nakazuje pozwanemu podjąć czynność Y; ustala nieistnienie umowy itp.). Komparycja i rozstrzygnięcie sądu razem tworzą sentencję wyroku[5]. Często jednak mówi się o sentencji, mając na myśli samo rozstrzygniecie. Oprócz tego mamy jeszcze uzasadnieniewyroku, które z kolei dzieli się na dwie główne części, tj. (1) wskazanie podstawy faktycznej rozstrzygnięcia, obejmującej ustalenie faktów, które sąd uznał za udowodnione, dowodów, na których się oparł, i przyczyn, dla których innym dowodom odmówił wiarygodności i mocy dowodowej oraz (2) wyjaśnienie podstawy prawnej wyroku z przytoczeniem przepisów prawa[6].
Co z tego wszystkiego wiąże? Zasadniczo tylko sentencja. To w niej bowiem sąd ustanawia konkretną normę prawną dla stron procesu. Uzasadnienie ma tylko wyjaśniać, dlaczego ustanowił taką, a nie inną. Poza tym formalnie uzasadnienie nie jest częścią wyroku, skoro przepisy mówią, że stronie, która złożyła odpowiedni wniosek, doręcza się wyrok wraz z uzasadnieniem. Jak również, że ogłoszenie wyroku następuje przez odczytanie jego sentencji. Bo przecież w chwili ogłaszania nic poza sentencją nie istnieje, a mimo to kodeks mówi o ogłoszeniu „wyroku”. Mało tego, nic więcej może nigdy nie powstać: uzasadnienie wyroku sporządza się bowiem z reguły tylko na wniosek. Może więc istnieć wyrok bez uzasadnienia. Z tego wynika, że „orzeczeniem prawomocnym”, które wiąże m.in. inne sądy, jest sentencja wyroku.
No dobrze, ale co to w praktyce oznacza, że sentencja „wiąże”? Ściśle rzecz biorąc, tyle, że jeśli jeden sąd orzekł prawomocnie, że pozwany ma obowiązek zapłacić powodowi 100 tys. zł, to inne sądy w innych sprawach muszą przyjmować, że ma taki obowiązek. I odwrotnie: jeśli orzekł, że powództwo o taką kwotę jest bezzasadne, to sądy w innych sprawach muszą przyjmować, że pozwany nie musi tyle płacić. Tu jednak zaczynają się schody. Zobaczymy to na dwóch przykładach. Punkt wyjścia jest w obu taki sam: Iks i Igrek zawarli umowę. Iks uważa, że Igrek wykonał ją nienależycie, czym wyrządził mu szkodę w wysokości 100 tys. zł. Pozywa więc Igreka o zapłatę odszkodowania. Jednak z uwagi na wysokość opłaty sądowej nie obejmuje pozwem całości roszczenia, lecz tylko jego część, powiedzmy 20 tys. zł.
Przykład 1:
W przeprowadzonym procesie Iks prawomocnie wygrywa. Sąd w uzasadnieniu wyroku stwierdza, że miało miejsce nienależyte wykonanie umowy, za które Igrek ponosi winę. Iks natychmiast pozywa więc Igreka o całą resztę odszkodowania, czyli o 80 tys. zł. Czy prawomocny wyrok wydany w pierwszym procesie przesądza, że Iks musi wygrać także za drugim razem?
Przykład 2:
Iks prawomocnie przegrywa. Sąd stwierdza, że Igrek nie ponosi winy za nienależyte wykonanie umowy. Mimo to Iks pozywa znowu, tym razem o 10 tys. zł, a w pozwie dowodzi, że Igrek ponosi winę, przedstawiając przy tym nowe dowody, które nie były wykorzystane w pierwszym procesie. Czy prawomocny wyrok wydany w pierwszym procesie przesądza, że Iks przegra po raz drugi?
Odpowiedź zarówno na jedno, jak i na drugie pytanie zależy od tego, jak ściśle będziemy rozumieli to, że wiąże tylko sentencja wyroku. Jeśli bardzo ściśle — odpowiedź w obu przypadkach będzie brzmiała: „nie”. No bo czy z sentencji prawomocnego wyroku w przykładzie 1 wynika, że Igrek ponosi winę? Nie wynika — o tym jest mowa w uzasadnienia tego wyroku, nie w sentencji. A czy z sentencji prawomocnego wyroku w przykładzie 2 wynika, że Igrek winy nie ponosi? Znowu nie. Z sentencji wynika, że Igrek nie musi płacić 20 tys. zł; nic ponadto.
Pogląd tradycyjny
Tradycyjnie orzecznictwo sądowe nie podchodzi jednak do tej kwestii tak rygorystycznie. Przyjmuje, że związanie rozciąga się także na motywy wyroku, czyli jego uzasadnienie — w takich granicach, w jakich stanowią one „konieczne uzupełnienie rozstrzygnięcia, niezbędne do wyjaśnienia jego zakresu, i w jakich indywidualizują one sentencję jako rozstrzygnięcie o przedmiocie sporu”[7]. Mówiąc bardziej po ludzku, chodzi o to, że bez sięgnięcia do uzasadnienia zazwyczaj nie wiadomo, o czym sąd tak naprawdę orzekł i jaką normę prawną w związku z tym ustanowił. Z sentencji wyroków w naszych przykładach można się dowiedzieć, że Igrek musi (przykład 1) albo nie musi (przykład 2) zapłacić Iksowi 20 tys. zł. Ale dlaczego, z jakiego tytułu, w związku z jakim stosunkiem prawnym — nie wiadomo. W efekcie nie wiadomo też, czym sąd orzekający w kolejnej, powiązanej sprawie miałby być związany. Żeby to ustalić, trzeba sięgnąć do uzasadnienia wyroku i na tej podstawie określić, jaką zindywidualizowaną normę prawną sąd w tym wyroku ustanowił i dlaczego. A ta norma to nic innego jak stwierdzenie, że w stanie faktycznym ustalonym przez ten sąd strona ma obowiązek prawny (albo nie ma obowiązku prawnego) zachować się w określony sposób. Wobec tego w orzecznictwie stwierdza się, że sądy rozpoznające między tymi samymi stronami nowy spór muszą przyjmować, że dana kwestia prawna kształtuje się tak, jak przyjęto to w prawomocnym, wcześniejszym wyroku[8].
Jakie są tego skutki dla naszych przykładów? Jeśli chodzi o przykład 1, to skoro w prawomocnym wyroku sąd uznał, że Igrek musi zapłacić 20 tys. zł tytułem części odszkodowania za nienależyte wykonanie umowy, bo ponosi za to winę, to musi także zapłacić 80 tys. zł tytułem dalszej części tego odszkodowania — bo ponosi za to winę. Drugie powództwo Iksa musi więc zostać uwzględnione. W przykładzie 2 jest odwrotnie. Sąd uznał tam, że Iks nie musi płacić 20 tys. zł, bo nie ponosi winy za nienależyte wykonanie spornej umowy i w związku z tym w ogóle nie jest obowiązany do odszkodowania — żadnego odszkodowania. Taki stan prawny wynika więc z prawomocnego wyroku z uwzględnieniem jego uzasadnienia. A skoro Igrek nie jest obowiązany do żadnego odszkodowania, to powództwo Iksa o kolejną kwotę z tego tytułu też musi zostać oddalone.
Na wstępie postawiliśmy jednak pytanie o możliwość zgłaszania nowych dowodów, po to by przekonać sąd orzekający w nowym procesie, że jednak jest inaczej niż orzeczono poprzednio. Jaka jest na nie odpowiedź? Według tradycyjnego nurtu orzecznictwa — negatywna. Dopuszczenie takiej możliwości pozbawiałoby bowiem poprzedni prawomocny wyrok praktycznego znaczenia. Rzadko się bowiem zdarza, żeby strona, która przegrała jeden proces, przedstawiała w innym dokładnie te same twierdzenia i dowody; zazwyczaj, na bazie tego, co stwierdził sąd w uzasadnieniu niekorzystnego dla niej orzeczenia, usiłuje ona wzmocnić swoją pozycję dowodową w kolejnym postępowaniu. Dlatego orzecznictwo stwierdza, że w kolejnym postępowaniu, w którym pojawia się ta sama kwestia, nie może być ona już ponownie badana. To z kolei oznacza nie tylko zakaz dokonywania ustaleń sprzecznych z uprzednio osądzoną kwestią, ale nawet niedopuszczalność prowadzenia w tym zakresie postępowania dowodowego[9]. Inaczej mówiąc, wyrok prawomocny ma ten skutek, że prekluduje cały materiał, który przy rozpoznaniu sprawy wchodzi w zakres podstawy faktycznej żądania pozwu. Tym samym wyłączone zostaje w przyszłości powoływanie faktów należących do podstawy faktycznej prawomocnie osądzonego roszczenia w celu uzyskania odmiennego lub sprzecznego z nim rozstrzygnięcia, niezależnie do tego czy zostały one powołane w prawomocnie zakończonym postępowaniu. Prekluzja nie obejmuje jedynie faktów zaistniałych po zamknięciu rozprawy poprzedzającej wydanie prawomocnego orzeczenia i faktów niewchodzących w jego podstawę faktyczną[10].
Przekładając to na praktykę: gdyby w przykładzie 1 Igrek przedstawił w kolejnym procesie nowe dowody mające wykazywać, że nie ponosi on winy za nienależyte wykonanie umowy, to sąd powinien je pominąć. Gdyby jednak zaczął bronić się twierdzeniem, że umowa jest nieważna (np. dlatego, że reprezentacja którejś ze stron była nieprawidłowa albo dlatego, że jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego), to mógłby zgłosić dowody, żeby je udowodnić. Tak samo w przykładzie 2: nowe dowody Iksa, mające wykazywać, że Igrek jednak ponosi winę za nienależyte wykonanie umowy, powinny pójść do śmietnika. Ale gdyby już po wydaniu pierwszego wyroku Igrek np. uznał swój dług w zakresie pozostałej części roszczenia Iksa o odszkodowanie, to w nowym procesie Iks mógłby skutecznie tego dowodzić.
Idzie nowe?
Opisany wyżej nurt orzecznictwa nazwałem tradycyjnym, bo wyroki mające taki sens są wydawane od dawna. Są one wydawane i współcześnie, jednak w ostatnim czasie w orzecznictwie, zwłaszcza Sądu Najwyższego, zaczął zyskiwać na popularności pogląd przeciwny. W krańcowej postaci brzmi on tak: Zakres mocy wiążącej jest wyznaczony treścią sentencji orzeczenia odnoszącej się do konkretnych żądań powoda. W przypadku prawomocnych wyroków zasądzających moc wiążąca orzeczeń wyraża się zatem w obowiązku przyjęcia przez sąd rozpoznający inną sprawę, że osoba wskazana w wyroku ma zapłacić powodowi określoną kwotę lub też nie jest zobowiązana jej zapłacić. Na podstawie art. 365 § 1 k.p.c. sąd nie jest natomiast związany dokonaną w innym postępowaniu oceną istnienia konkretnego stosunku prawnego. Wyrok wiąże bowiem co do przysługiwania konkretnego roszczenia, ale nie co do oceny prawnej relacji zachodzącej między stronami, z której to roszczenie miałoby wynikać[11]. W związku z tym mocą wiążącą prawomocnego orzeczenia nie są nią objęte w szczególności rozstrzygnięcia o kwestiach wstępnych, takich jak np. bezskuteczność czy nieważność umowy[12].
W naszych przykładach oznaczałoby to, że mocą wiążącą prawomocnego orzeczenia nie byłaby objęta kwestia, czy Igrek ponosi winę za nienależyte wykonanie spornej umowy (ani kwestia, czy do takiego nienależytego wykonania w ogóle doszło). W rezultacie, chociaż w przykładzie 1 Iks wygrał prawomocnie pierwszy proces, to drugi mógłby równie dobrze przegrać. A w przykładzie 2, choć pierwszy proces przegrał, to drugi mógłby wygrać.
W jaki sposób SN uzasadnia taki pogląd? Między innymi poprzez odwołanie się do argumentu, że szersze rozumienie mocy wiążącej prawomocnych orzeczeń nie znajduje bezpośredniej podstawy w przepisach oraz że samo powoływanie się na społecznie oczekiwane reguły ochrony prawnej (takie same wyroki w takich samych sytuacjach) oraz zasadę zaufania do wymiaru sprawiedliwości — nie wystarcza[13].
W teorii to silny argument. Zobaczmy jednak, co się dzieje w praktyce. Otóż (tak jak to było widać na naszych przykładach) tak rozumiane związanie wcześniejszym prawomocnym wyrokiem niewiele wnosi. O ile w ogóle cokolwiek. To, że Igrek musi (albo nie musi) zapłacić Iksowi 20 tys. zł, ma znaczenie w sprawie o zapłatę tych 20 tys. zł. W sprawie o zapłatę 80 tys. zł z tego samego tytułu jest to nieistotne, bo życie potoczyło się dalej. W tej ostatniej sprawie dla stron ma znaczenie to, czy zasada odpowiedzialności Igreka (albo braku tej odpowiedzialności), ustalona w poprzednim wyroku, została ustalona wiążąco. Sąd Najwyższy w swoim najnowszym orzecznictwie mówi, że nie. Jaką więc „moc wiążącą” ma w tej nowej sprawie ten wcześniejszy wyrok? Pytanie jest retoryczne, jednak dla uniknięcia wszelkich wątpliwości jednak odpowiedzmy: w istocie nie ma żadnej. Paradoksalnie więc proponowana przez SN bardziej ścisła, wręcz literalna interpretacja art. 365 § 1 k.c. (i powiązanych z nim przepisów) prowadzi do skutku wprost sprzecznego z jego literalną treścią. Przepis ten stanowi przecież, że prawomocne orzeczenie „wiąże” m.in. inne sądy, tymczasem przy zastosowaniu tej wykładni w praktyce ich nie wiąże, a przepis jest właściwie martwy.
Odpowiadając więc na tytułowe pytanie o koniec, trzeba powiedzieć, że przynajmniej na razie, — dopóki główny nurt orzecznictwa nie powróci zdecydowanie na dawne tory — to raczej niekoniecznie.
[1] Tę cechę doktryna prawa procesowego nazywa prawomocnością formalną.
[2] Z kolei ta cecha wyroku nazywana jest albo prawomocnością materialną, albo powagą rzeczy osądzonej (res iudicata).
[3] Chyba, że jedna lub druga strona wniesie skargę kasacyjną. Ponadto mówimy tu o sytuacjach typowych; pomijamy nietypowe, w których może wchodzić jeszcze w grę skarga o wznowienie postępowania albo skarga nadzwyczajna do Sądu Najwyższego.
[4] Żeby jednak studentom prawa nie było za łatwo, niektórzy przedstawiciele doktryny zaliczają moc wiążącą do prawomocności materialnej W tym ujęciu mamy więc prawomocność formalną (wyroku nie da się już zaskarżyć) oraz prawomocność materialną, która obejmuje aspekt negatywny (powaga rzeczy osądzonej — nie da się skutecznie wszcząć nowej sprawy o to samo) oraz aspekt pozytywny (wyrok wiąże inne sądy i organy).
[5] Por. art. 325 k.p.c.
[6] Por. art. 3271 § 1 k.p.c.
[7] Por. np. wyrok SN z 20.06.2022 r., II CSKP 51/22, LEX nr 3391949.
[8] Por. np. wyrok SN z 15.02.2007 r., II CSK 452/06, OSNC-ZD 2008 Nr 1, poz. 20.
[9] Por. np. wyrok SN z 15.02.2007 r., II CSK 452/06, OSNC-ZD 2008 Nr 1, poz. 20.
[10] Por. np. np. uchwały SN: z 16.11.1954 r., I Co 41/54, OSN 1956, nr 1 poz. 3; z 23.05.2012 r., III CZP 16/12 OSNC 2012, nr 11 poz. 129; z 2.02.2011 r., III CZP 128/10, OSNC 2011, nr 10 poz. 108 oraz wyrok SA w Warszawie z 26.07.2018 r., I ACa 312/17, LEX nr 2564268.
[11] Tak postanowienie SN z 11.07.2024 r., I CSK 403/23, LEX nr 3735937.
[12] Por. wyrok SN z 17.03.2023 r., II CSKP 697/22, OSNC 2023, nr 10, poz. 101.
[13] Por. np. uzasadnienie wyroku SN z 13.05.2021 r., V CSKP 73/21, OSNC 2022, nr 2, poz. 19.